Dzisiaj chciałam Wam pokazać zmodyfikowaną wersję jednych z moich ulubionych kwiatów - storczyków. Szczerze powiedziawszy nie wiem, co to w ogóle za gatunek. Mama przywiozła go aż z Poznania (czyli około 400 km :) ), bez żadnej informacji o nazwie. Storczyki niestety nie tolerują dłuższego transportu, ale te akurat wytrzymały. Podlewam nawożę tak jak inne tradycyjne storczyki i pięknie mi kwitną. Tak na marginesie mam do Was prośbę - jeśli wiecie co do za gatunek, to napiszcie :) Z góry jednak ostrzegam, że są podatne (przynajmniej moje) na atak wełnowców... Walka z tymi szkodnikami odbywała się tygodniami! I to nie przeze mnie bo się brzydzę, ale przez mamę, która pozbywała się ich ręcznie (bleeee...). Kilka naszych storczyków, takich pięknych, kolorowych musieliśmy wyrzucić, bo już nie było szans na "odratowanie".
Filiżanka w storczyki to jedna z moich pierwszych, które malowałam. (Później były komplety i pojedyncze sztuki KLIK ) Najpierw wyglądała tak :
Po czym stwierdziłam, że jest ona trochę smutna i pusta, i ewidentnie jej czegoś brakuje, dlatego domalowałam kolejnego kwiatka i dwa pąki :) I tak wygląda efekt końcowy :) :
aaaaaa...! i jeszcze chcę Wam pokazać jak u mnie się prezentują na parapecie okiennym:
Filiżanka w storczyki jest nadal u mnie dostępna !
Pozdrawiam
Filiżanka w storczyki to jedna z moich pierwszych, które malowałam. (Później były komplety i pojedyncze sztuki KLIK ) Najpierw wyglądała tak :
Po czym stwierdziłam, że jest ona trochę smutna i pusta, i ewidentnie jej czegoś brakuje, dlatego domalowałam kolejnego kwiatka i dwa pąki :) I tak wygląda efekt końcowy :) :
aaaaaa...! i jeszcze chcę Wam pokazać jak u mnie się prezentują na parapecie okiennym:
Pozdrawiam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wszystkie komentarze i zapraszam ponownie :)