Postanowione, zamówione. Stolarz był. Wymierzył, zmierzył, zamierzył i Bóg wie co jeszcze.
Zamówienie na moje... no dobrze Nasze (w końcu!!!) wymarzone biuro + osobistą pracownię zostało złożone. Kolor wybrałam popularny. Pewnie dla niektórych już nudny! Bo "dużo go wiecznie", "tylko ten kolor wszędzie widzę"! Ale tylko TEN kolor mi odpowiadał i TYLKO TEN pasował idealnie do wszystkiego: do waniliowych ścian, do paneli wyglądających na stare drewno... Czyli popielaty. Przedmąż wybrał ciemniejszy, co by ładnie kontrastował z moim. "Biuroparcownia" się już robi, a ja czekam na ten szczęśliwy telefon, kiedy Pan Stolarz oznajmi, że już gotowe i już do mnie jedzie.
Na razie wygląda to tak:
Z jednej strony strasznie się nie mogę doczekać, z drugiej niech to powoli trwa. Jak na razie nie będę miała czym zapłacić, a kasa tak szybko się nie uzbiera (Najwyżej będę jeść gruz i to co zostało z remontu). Jeszcze o tym nie myślę.
ALE !!!
*Spełniam swoje marzenia i jestem dumna, że z moich "wyciułanych" oszczędności urządzę sobie miejsce o jakim zawsze marzyłam.
*Będę miała swój własny kąt, w którym będę tworzyła dla Was i samej siebie niepowtarzalne, ręcznie malowane wzory.
*W każdej wolnej chwili pójdę tam i będę odpoczywać
*Czy trzeba czegoś więcej na ten moment?
*********************************************************************************
Jutro mam wolne w pracy, więc mogę sobie pozwolić na dłuższe przesiadywanie w nocy.
A dzisiaj moje plany wyglądają tak:
(książkę dopiero zaczynam, także nie pytajcie, czy fajna).
:)
Życzę Wam dobrej nocy ! :)