poniedziałek, 1 lutego 2016

Malowana koszulka

Jakiś czas temu odwiedziła mnie w pracy moja kuzynka i poprosiła mnie o namalowanie wzoru na koszulce.
Nigdy wcześniej nie malowałam i nie miałamo tym bladego pojęcia.
Nie miałam ani t-shirtów ani farb, ale moja niezawodna kuzynka wszystko zorganizowała i tak oto powstały trzy takie same, ale inne ;) koszulki. To nic, że to było w okresie świąt, ale czego się nie robi dla klientów.
Poszperałam w necie jak trzeba się przygotować, wzięłam 'deskę' od antyramy, by włożyć pod spód koszulki, lekko przetarłam wilgotną ścierką materiał i udało się i było to bardzo proste.
Między próbowaniem sałatek a krojeniem ogórków do następnej zmalowałam je na czas!




 W przyszłości kiedy fundusze pozwolą i CZAS zaopatrzę się w takie farby i poszerzę swoją działalność... Kto wie może się uda? Jak na razie pozostaję przy porcelanie.




Taki zwierz powstał: 3x musiałam zmierzyć się z tym gadem!



Spoko?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wszystkie komentarze i zapraszam ponownie :)